wtorek, 14 stycznia 2014

Ręka, noga, mózg na ścianie...jak się chroni mappowanie??

Czasami mam wrażenie, że wypowiadający się publicznie ludzie, dzielą się na dwie grupy: (1) znam się na wszystkim i (2) nie znam się, to się wypowiem.Próba podjęcia dyskusji w obu przypadkach ma równe, bo zerowe, szanse powodzenia.

Powyższą prawidłowość aktywizują zwykle takie tematy jak diagnozowanie chorób wszelakich, piłka nożna, podatki oraz wiele, wiele innych a wśród nich...własność intelektualna.

Podstawowym problemem, który uniemożliwia nawiązanie najcieńszej chociażby nici porozumienia jest to, że ludzie nie odróżniają ręki od nogi. Otóż jeżeli potrąci kogoś samochód w wyniku czego dojdzie do złamania nogi a w pozwie zażąda się odszkodowania za złamaną rękę, odszkodowanie nie zostanie przyznane. Nie dlatego, że sędzia nie widzi, że powód kuśtyka. Nie dlatego, że nie słyszy, że powód cierpi i nie dlatego, że nie wierzy, że to przez pozwanego. Sędzia jest jednak związany tym, o co go prosimy. Trzeba zatem wiedzieć o co pytać i gdzie jest ręka, a gdzie noga.

Wczytałam się ostatnio, na jednym z portali dla złotych ludzi pracy i sukcesu, w opinie i rady dla których punktem wyjścia jest następująca historia. Historia, która przerodziła się w spór, którego żadna ze stron nie używa prawidłowych argumentów, ale jedna ma rację. Ma on istotny związek z infobrokeringiem i metodami, wykorzystywanymi przez infobrokerów, którzy pytają czy mogą uzyskać ochronę na metodę prezentowania informacji. Po nitce do kłębka, po mapie do skarbu, dochodzę do sedna sprawy: mapy myśli. Chodzi zatem o odmieniane we wszelkich konfiguracjach mind map, mind maps i mind mapping.

Na początku był...mróz. Jednego z użytkowników wspomnianego portalu zmroziło, ponieważ otrzymał informację o opatentowaniu nazwy Mind Mapping dla rozwoju myśli i szkoleń. Mnie też zmroziło. Ręka, nie noga a patent na wynalazek to nie to samo, co prawo ochronne na znak towarowy. Zapewne o ten ostatni hibernatusowi chodziło. Ktoś może powiedzieć, że to czepianie się i co za różnica jak to między sobą papugi nazywają. Owszem, żadna, jak długo papugi i reszta świata nazywając rzeczy różnie, mają na myśli to samo.

W tym przypadku tak nie jest. Używanie nieprawidłowych pojęć jest konsekwencją, albo źródłem (??), niezrozumienia na czym polega dany typ ochrony. Po wymianie nieznajdujących w przepisie potwierdzenia poglądów na sprawę, ktoś doszedł w końcu do słusznego wniosku, że z metody korzystać można, tylko, jeżeli zastrzeżono nazwę, to trzeba się trochę wysilić i inaczej ową mapę nazwać. Następnie tenże ktoś dokonał samokrytyki, iż doczytał, że podmiot zastrzegający sobie prawo do nazwy zajmuje się szkoleniami dotyczącymi oprogramowania a to już opatentowane zostać może. Nie może.

Inni zastanawiali się dalej, jakie prawa autorskie do nazwy ma jegomość, który nazwę chce opatentować. Ja także doczytałam i okazuje się, że na kilka miesięcy przed rozpoczęciem powyższej dyskusji, głos w odrębnym wątku zabrał sam piętnowany autor (PA) pomysłu, by nazwy mind mapping i pokrewne inne zastrzec. Mimo iż inni dyskutanci przekonywali, że korzystają z mapowania myśli od ponad 20 lat, PA stwierdził, że to dzięki niemu po wpisaniu w google "mind mapping" cokolwiek po polsku wyskakuje. Że włożył dużo czasu, wysiłku twórczego i pieniędzy w sprowadzenie tej metody do Polski. W związku z powyższym, jeżeli ktoś ma ochotę z niej korzystać w celach zarobkowych, powinien coś PA odpalić. No cóż..jeśli PA chciał zarobić na sprowadzaniu czegoś do Polski, powinien sprowadzać samochody lub piłkarzy. Z Niemiec.

Rozstrzygając spór zaistniały pomiędzy PA i resztą świata, ustalając kto ma rację i odpowiadając infobrokerom co mogą chronić w związku z prezentacją informacji w ramach mapy myśli, przedstawiam mapiątko. Proste, wykonane szybko i wyłącznie celem przykładu. Proszę nie pisać, że mało obrazków, że małe litery etc. Wiem.



Skąd wiem, że to mapa myśli?? Jedyne, co nie podlegało w dyskusji dyskusji to fakt, że najbardziej znanym propagatorem i popularyzatorem tejże metody jest Tony Buzan. Odwołam się zatem do sformułowanej przez niego definicji:
"Mapy myśli są systemem przechowywania, organizacji i hierarchizacji danych (zwykle na papierze) przy użyciu słów- i obrazów-kluczy, z których każdy będzie pobudzał określone zasoby twojej pamięci oraz stymulował nowe myśli i spostrzeżenia." (T. Buzan, Mapy myśli, Łódź 2008, przekład D. Rossowski, s. 12)
Innymi słowy, mapa myśli to pewien sposób prezentowania informacji, który może służyć różnym celom. Jak przekonuje Tony Buzan:

"Mapy myśli pozwalają wiernie zaplanować każdy aspekt swego życia. Ponadto są instrumentem komunikacji, rozwiązywania problemów, wizjonerskiego planowania, nauczania, powtórek materiału, zarządzania czasem, odświeżania pamięci. Same w sobie mogą stanowić też kreacje artystyczne [wyróżnienie moje]." (T. Buzan, op. cit., s. 6).
Moje mapiątko obrazuje zestaw skojarzeń ze zwrotem "infobrokering i prawo". Trzy główne myśli to poszukiwanie (w domyśle informacji), przetwarzanie (w domyśle informacji) oraz efekty (w domyśle pracy). Wszystkie trzy zagadnienia mają swoje uwarunkowania prawne o których pisuję (w domyśle na blogu i nie na blogu). Mogłam niektóre słowa zastąpić obrazkiem bądź symbolem, co, jak twierdzą fani metody, pobudziłoby mój mózg do dalszej pracy.

Wnioski:

1) sama metoda prezentacji jaką jest mapa myśli, nie podlega ochronie w ramach prawa autorskiego. Prawo to chroni sam sposób wyrażenia a nie idee czy metody działania (zob. art. 1 ust. 2 ze zn.1 PrAut);
2) skoro prawo autorskie chroni sposób wyrażenia a jak już cytowałam powyżej, konkretna mapa myśli może stanowić wręcz kreację artystyczną, ochronie podlega konkretna mapa. Tak, jak chronione są obrazki. Można zatem rozpisać pojęcie "infobrokering i prawo" na czynniki pierwsze, ale jeśli ktoś ma ochotę korzystać z mojego mapiątka poza granicami dozwolonego użytku, powinien zapytać mnie o zgodę;
3) koncepcja ta nie może być chroniona patentem. Patent to prawo wyłączne udzielane na wynalazki. Za wynalazki nie uznaje się planów, zasad i metod dotyczących działalności umysłowej ani przedstawienia informacji (zob. art. 28 okt 3 i 6 PrWłPrzem);
4) sformułowanie "mapa myśli" nie jest zastrzeżone jako znak towarowy, chroniony na terytorium Polski. Gdyby nawet ktoś próbował uzyskać na nie prawo wyłączne w zakresie różnych psycho i szkoleniowych aktywności, uważam za wysoce prawdopodobne iż Urząd Patentowy uznałby to określenie za nieposiadające zdolności odróżniającej, ze względu na to, iż weszło do języka potocznego. Dziś, gdy mówimy "mapa myśli", raczej nie kojarzymy tego oznaczenia z żadnym konkretnym przedsiębiorstwem, nie każdy korzystający z tego rozwiązania wie, kto je pierwszy spopularyzował. Organizacja nosząca w nazwie nazwisko Buzana, zarejestrowała kilka znaków towarowych o skuteczności w różnych państwach. Jednym z nich jest MIND MAPS, zastrzeżony jako krajowy znak towarowy w UK.

PA nie udało się ostatecznie zastrzec żadnej nazwy. Próbował chronić, lub jak określali to wspomniani wyżej dyskutanci-zagarnąć bezprawnie dla siebie, szereg słownych znaków towarowych. Były wśród nich: MindMapper, Mind Mapper, Mind Mapping, mindmapping, mapy myśli. Oznaczenia miały być zastrzeżone dla takich towarów/usług jak szkolenia, oprogramowania komputerowe i psychotechnika. Polski Urząd Patentowy reagował na powyższe zgłoszenia na jeden z dwóch sposobów: decyzją odmowną albo decyzją o umorzeniu postępowania z powodu braku odpowiedzi na postanowienie.

Podsumowując, problem przedstawia się następująco:





1 komentarz:

  1. Krótko, z sensem i na temat! Gratulacje! Czyta się ten tekst -z prawdziwą przyjemnością oraz intelektualną satysfakcją. Jest Pani prawnikiem, które chce się pytać o stan prawny - w ważnej sprawie. Obiecuję całkowitą, dozgonną rezygnację z mojego wcześniejszego, ornitologicznego zwyczaju językowego nazywania Pani zawodu.
    Wnosi Pani do kultury prawnej swoich czytelników to, co w każdej formie działalności intelektualnej jest najważniejsze: poprawny - znamienny dla danej dziedziny - sposób myślenia. To jest sztuka chwytania byka za rogi. Nie zabijania, ale chwytania. Bez lekceważenia przeciwnika, gdyż historia ludzkiej głupoty nakazuje baczenie szczególnej uwagi na tę wciąż dynamicznie i powszechnie uprawianą dziedzinę naszej aktywności.
    A swoja drogą ciekawe czy enigmatyczny bohater patentowej inicjatywy myślał o zastrzeżeniu wszelkich technik nielinearnej komunikacji? Mapowanie myśli stałoby się wówczas jej przypadkiem szczególnym. Być może podsuwamy Mu teraz nowy pomysł inicjatywy patentowej?
    Narzekaliśmy na brak innowacyjności, na brak rodzimych patentów.
    Odrodziło!

    OdpowiedzUsuń